22 listopada 2013

3 | I'm only gonna let you kill me once

Mimo ogromnego pocieszenia odnalezionego w muzyce, Rosy wciąż była przepełniona smutkiem i wciąż czegoś jej brakowało. A może kogoś? Postanowiła jakoś jednak przeżyć. Jakoś sobie poradzić, a w przyszłości faktycznie rozpocząć wszystko na nowo.
Pod koniec maja miała odbyć się szkolna wycieczka nad morze. Rosy kochała morze. Wprawiało ją w ogromną zadumę, fale budziły umysł do rozmyśleń. Poza tym dziewczyna uznała, że to dobra okazja, by zintegrować się z innymi. Nie spodziewała się jednak, że wszystko tak fatalnie się potoczy.
Wycieczka była droga, ale Rosy naprawdę bardzo chciała jechać.
- Jasne, możesz jechać, ale zastanów się, czy na pewno tego chcesz... - Matka Rosy wciąż miała wątpliwości. Doskonale znała sytuacje w szkole. Doskonale pamiętała rozpacz Rosy po tych wszystkich kłótniach. Zwykle płakały razem, bo właściwie Rosy nie miała nikogo innego, z kim mogłaby sobie w spokoju rozpaczać. Mama szanowała decyzje Rosy. Pozwoliła jej jechać na wycieczkę, choć miała dziwne, złe przeczucie.
Nadszedł dzień wyjazdu. Z klasy Rosy tylko dwanaście osób zdecydowało się pojechać. Autokar był jednak przepełniony uczniami z innych klas I, II i III. Już na samym początku coś musiało być nie tak. Rosy była skazana na samotność. Przez kilka godzin podróży siedziała zupełnie sama. W dodatku miała okropne wrażenie, że wszyscy ją obgadują i śmieją się z niej. Rosy miała ogromną ochotę wysiąść i wrócić do domu. Nie miała pojęcia, jak przetrwa te trzy dni. Spodziewała się najgorszego. Samotności, smutku, rozpaczy. Siedząc, słuchała muzyki i tylko to pomogło jej przeżyć. Choć i tak uroniła parę łez, które szybko otarła. Potem było ich coraz więcej. Osłoniła twarz blond lokami i oparła się o szybę. Padał deszcz.
Kiedy dojechali na miejsce, rozpogodziło się. Zaczęli przechadzać się ulicami miasta, potem poszli na molo. Przez cały czas Rosy nie odezwała się prawie do nikogo. Unikała wszelkich spojrzeń, bo wydawały jej się wrogie i dokuczliwe. W końcu nastąpił moment, kiedy każdy mógł na jakiś czas pójść z swoją stronę. Większość grupy spacerowała po molo. Rosy usiadła na ławce i wyjęła telefon. Oczy jej były osłonięte okularami, więc nikt nie mógł zobaczyć, że wciąż płakała. Zadzwoniła do rodziców. Opowiedziała im, jak się czuje. Niestety, nic nie mogli na to poradzić. Była kilkaset kilometrów od domu i musiała tu zostać jeszcze parę dni. Mama po prostu kazała jej się uspokoić, podejść do kogoś, nie bać się. Rosy zdawała sobie sprawę, że okropnie boi się ludzi i że to wcale nie pomaga w kontaktach z nimi. Nie umiała jednak nic na to poradzić. Tak bardzo chciałaby się zmienić. Nie umiała jednak po prostu do kogoś podejść. Bała się, że ktoś odrzuci jej towarzystwo, zacznie się śmiać albo nie będzie zwracał na nią uwagi. Po prostu wydawało jej się, że tam nie pasuje.
Odważyła się. Podeszła do Callie, Madeleine i Emerald , które kończyły spacer. Coś do nich powiedziała, przyłączyła się. Przez jakiś czas bawiła się naprawdę dobrze. Może jednak będzie mogła zaliczyć ten wypad do udanych?
Pierwszy wieczór w ośrodku, gdzie spali, okazał się być naprawdę dziwny... i smutny. Choć Rosy z całą klasą przebywała w jednym z pokoi, czuła, że jest tam kompletnie zbędna, niepotrzebna i niechciana. Nie mogła jakoś dopasować się do pozostałych. Nie chciała jednak spędzać samotnego wieczoru. Zwłaszcza, że rzekome WiFi wcale nie działało. Pozostało jej siedzieć i wysłuchiwać rozmów pozostałych. W końcu jednak nauczyciel kazał wszystkim wrócić do pokoi. Madeleine i Callie, z którymi Rosy dzieliła pokój, nie posłuchały nakazu i wymknęły się. Poszły do chłopców, do pokoju obok. "Na chwilę". Zostały tam aż do rana. Rosy musiała sama jakoś sobie poradzić. Na domiar złego, okropnie bolał ją brzuch. Szybko wzięła jakieś przeciwbólowe tabletki, które znalazła w torebce. Położyła się spać. Śmiechy dochodzące z pokoju obok nie dawały jej spać. Biła się z myślami. Czuła się okropnie aspołeczna. Jednocześnie była zadowolona. Gdyby poszła z dziewczynami, musiałaby zostać tam aż do rana, nudzić się i spać... gdzie popadnie. Nie potrafiła sobie tego jakoś wyobrazić. Nie ukrywając, nie przepadała za Oliverem, który właśnie tam przebywał (był okropnym, wulgarnym chamem). Nie wytrzymałaby tyle czasu w jego towarzystwie. W końcu zasnęła, wymęczona tym wszystkim.
Kolejne dni były nieco lepsze, ale wciąż bardzo samotne. Rosy odetchnęła z ulgą, gdy znalazła się na parkingu przed szkołą, gdy wysiadła z autokaru, gdy ujrzała rodziców. Jej mama była strasznie niezadowolona, ujrzawszy szkliste oczy córki oraz jej niepokojący wyraz twarzy. Szybko oznajmiła, że Rosy więcej już nie pojedzie na żadną wycieczkę. Dziewczyna zgodziła się na tę decyzję. Z uśmiechem.


Zostało zaledwie parę dni do wakacji. Rosy była taka szczęśliwa, że już niedługo odpocznie od tej okropnej szkoły, od ludzi, od chaosu, od smutku, od płaczu. Zanim jednak miłe dni nadeszły, zdarzyło się coś okropnego. Coś, co wstrząsnęło Rosy, zmieniło ją. Coś, co w skutkach okazało się jednak naprawdę świetne. Raz na zawsze wykreśliła Madeleine z listy swoich znajomych. Co takiego się stało?
Rosy potrafiła wybaczyć prawie wszystko. Prawie. I dotychczas myślała, że wbrew wszystkiemu będzie walczyć o przyjaźń. Chamskie zachowanie koleżanki jednak całkowicie doprowadziło ją do szału. Nie miała już siły, nie miała już nadziei, że może być dobrze.
- Chciałabym cię o coś zapytać. Ostatnio zauważyłam, że mnie unikasz. Jakoś mało czasu ze mną spędzisz, dziwnie na mnie patrzysz, niemiło się do mnie odnosisz... Coś ci zrobiłam? Jeśli tak, to przepraszam, powiedz mi tylko, co się stało. Nie chcę znów się kłócić - któregoś dnia zaczęła rozmowę Rosy.
- Po prostu nie chcę udawać, że cię lubię. Irytujesz mnie - odparła Madeleine.
- Ale... jak to? Raz się ze mną śmiejesz, a potem śmiejesz się ze mnie. Raz gadasz ze mną, a potem mnie obgadujesz. Nic nie rozumiem. Co ja takiego robię?
- Denerwuje mnie, że ciągle gadasz o Hurts. I nie tylko mnie, uwierz. Finn i Callie też mają cię dość! 
"Aha, więc znowu ten sam chwyt, oczernianie innych, odciąganie mnie od ludzi" - myślała Rosy.
- Słucham?! Od dzisiaj zapominam, że istnieje ktoś taki jak Madeleine Storm. I tobie też radzę zapomnieć o Rosy White. Już nigdy w życiu Ci nie wybaczę. Robiłaś mi różne świństwa i mam tego naprawdę dość. To, co powiedziałaś dzisiaj... po prostu tym przypieczętowałaś to wszystko. Jak możesz mieć do mnie pretensje o takie rzeczy? Jako moja przyjaciółka powinnaś cieszyć się, że wreszcie odnalazłam szczęście, że w końcu wszystko jest dobrze... Naprawdę, mogłaś się bardziej wysilić. Wymyślić inny powód, dla którego chcesz raz na zawsze się mnie pozbyć, ale przyznaję - udało ci się. Żegnam raz na zawsze.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i pobiegła przed siebie, nawet nie czekając na odpowiedź. Wieczorem, czatując z Callie i Finnem, zapytała ich, czy rzeczywiście jest taka irytująca. Oni jednak nie mieli nic przeciwko euforii koleżanki. Madeleine - wstrętna, chamska kłamczucha!


Udało jej się zabić Rosy. Wewnętrznie. Ale tylko raz. I nigdy więcej. Zniszczyła jej kompletnie ten rok szkolny, ale to nie zdarzy się po raz drugi.
Wakacje rozpoczęły się. Rosy tym razem nie wzięła sobie do serca słów Madeleine. Wręcz przeciwnie - postanowiła jeszcze bardziej oszaleć na punkcie zespołu. Założyła na facebooku fanpage, aby być jak najbliżej innych fanów i szybko wychwytywać wszystkie informacje. W ciągu paru tygodniu nadrobiła zaległości i wkrótce wiedziała już niemal wszystko, co fan może wiedzieć o swoich idolach. Wakacje jednak mijały jej naprawdę nudno. Chcąc zabić czas i podszkolić nieco swój angielski, zaczęła pisać z fanami z całego świata. Strasznie ją to wciągnęło. Czuła się naprawdę wspaniale w tym gronie. Jedynym powodem do smutku było tylko to, że bardzo chciała jechać na koncert w listopadzie, a sądziła, że nie ma na to żadnych szans. Najpierw nie miała z kim jechać. W końcu jednak jej brat zaproponował swoją pomoc. Wciąż jednak żyła w przeświadczeniu, że mama za żadne skarby się nie zgodzi. Nie próbowała więc nawet pytać. Głupia.
Wszyscy fani Hurts byli podobni. Oddani, nieco szaleni i niezwykle mili. Uwagę jej przykuła pewna niewiele starsza od niej dziewczyna. Pewnie nie byłoby w niej nic nadzwyczajnego, gdyby nie miejsce, gdzie mieszkała. Izrael. Niemal wszyscy fani Hurts skupiali się w Europie. W dodatku Sarah, bo tak miała na imię owa fanka, wydawała się niezwykle sympatyczna. Rosy bardzo chciała ją poznać, nie wiedziała tylko, jak zacząć rozmowę. 
Był już 21 lipca. Choć zegarki już dawno pokazywały godzinę drugą w nocy, Rosy nie czuła zmęczenia. Za to strasznie jej się nudziło. Do głowy przyszła jej pewna myśl. Uśmiechnęła się. Na Twitterze umieściła wpis, w którym pytała o kogoś do rozmowy. Wydawało jej się, wszyscy już śpią, ale po chwili Sarah tweetnęła - "Napisz do mnie. Umieram z nudów!" Cudownie! Rosy naprawdę się ucieszyła. Szybko napisała do dziewczyny. Od razu złapały wspólny język. Gadały prawie do rana, póki mama Rosy nie kazała córce iść wreszcie spać. Następnego dnia znowu ze sobą pisały. I tak codziennie. To było naprawdę wspaniałe. Dogadywały się świetnie, miały wspólne zainteresowania, poglądy. Poza tym Rosy miała świetną okazję do nauki angielskiego, którym po wakacjach posługiwała się już naprawdę świetnie!
Sarah była naprawdę wyjątkowa. Zaufała Rosy prawie od razu. Wyznała jej, co zdarzyło się w przeszłości w jej życiu. Rozstanie rodziców i śmierć najbliższego przyjaciela wstrząsnęły dziewczyną do tego stopnia, że wydawało się, że ma więcej niż 15 lat. I to odpowiadało Rosy. Nie szukała bowiem zwykłej, typowej nastolatki. Sama zachowywała się inaczej niż wszyscy i lepiej dogadywała się ze starszymi. Ci zwykle mieli wrażenie, że Rosy jest w ich wieku. Wracając do Sarah, dziewczyna była bardzo dzielna, mądra i życzliwa. Jednocześnie nie była nudna, potrafiła rozbawić (ale także i wzruszyć) Rosy do łez. Wciąż podążała za swoimi marzeniami. W tym aspekcie dziewczyny były kompletnie różne. Rosy - rozważna realistka. Sarah - marzycielka i optymistka. Obie świetnie się dopełniały. W większości kwestii zgadzały się ze sobą, potrafiły gadać godzinami. Powoli Rosy zaczynała uzależniać się od czatu. Spędzała całe wieczory na rozmowach z nową koleżanką. Jak dotąd nigdy nie wierzyła w internetowe przyjaźnie. Momentalnie jednak zmieniła zdanie. Dobrze wiedziała, dlaczego Madeleine musiała odejść z jej życia - wyjątkowa Sarah zajęła miejsce grubiańskiej nastolatki.
Przyjaźń - to pojęcie przestało być zupełnie obce dla Rosy. Zaczęła nawet dostrzegać prawdziwych przyjaciół w Callie i Finnie. Choć na początku bała się, że może faktycznie mają jej dość, potem uznała, że jednak ją lubią. I to chyba nawet bardzo. 
Rosy wkrótce poznała chłopaka Sarah, który zabawnym zbiegiem okoliczności miał na imię Theo. Jego również bardzo polubiła. Często czatowali w trójkę. Wieczory były jej ulubionym punktem dnia, bo mogła pozwolić sobie na wędrówkę po innej rzeczywistości. W głębi duży wierzyła jednak, że kiedyś spotka Sarah i że na zawsze zostaną przyjaciółkami. Nie wyobrażała sobie teraz, by choć na chwilę urwać kontakt z nowo poznaną dziewczyną!


- Max, Rosy! Możecie się już zaczynać pakować. W połowie sierpnia lecimy do Turcji! - Radoście oznajmiała mama swoim pociechom.
Rosy aż podskoczyła! Marzyła o tym, by wreszcie spędzić wakacje za granicą! Od dwóch lat siedziała w domu, bo nie mieli pieniędzy, by gdzieś wyjechać. Na szczęście w tym roku udało się znaleźć w miarę tanie wczasy. Z drugiej strony nieco martwiła się, że tydzień będzie musiała wytrzymać bez kontaktu z Sarah, bo w hotelu miało nie być darmowego WiFi. Mimo to, Rosy odliczała już dni do wyjazdu. Nie mogła się doczekać! Nie spodziewała się jednak, co wydarzy się podczas tego wypadu...

19 komentarzy:

  1. Szkoda mi tej Rosy! Nie ma nic gorszego niż siedzenie samemu w autobusie jak jedzie się ze swojej szkoły ;/
    Zapraszam do mnie!
    livpily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne !:)

    crazy-life-by-angelika.blogspot.com | zaapraszam na nową notkę:*
    + Proszę, kliknij w baner sheinside na moim blogu :) ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie *.*
    http://malaiczarna.blogspot.com/
    Obserwuję i liczę na to samo ;)
    http://malaiczarna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne!
    Obserwuję!
    Dziękuję, że odwiedziłaś mojego bloga ;)
    http://jagodzianka2002.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. WOW! Na prawdę podziw! Super blog :) Obserwuje :)

    Zapraszam do mnie http://domivsdominika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie lubię czytać smutnych opowiadań :p
    zaobserwowałam i liczę na to samo ;)
    mojezyciejestnowela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. ciekawe opowiadanie ;)
    sama trochę piszę wiec lubię czytać :)
    co do obserwacji chętnie mogę się wymienić
    ale proponujesz =zaczynasz ;p odwdzięczę się w ciągu jednego dnia!
    buziaki :)
    ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe opowiadanie. Też lubię pisać, i czytać. Pytałaś czy obserwujemy. Zgadzam się na obserwacje. Zaczynam, teraz twoja kolej :)
    Zapraszam

    issa-bela.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Pytałaś się mnie czy obserwujemy, ja już Ciebie zaobserwowałam , i czekam na rewanż :**
    http://sandrunia-fajna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam, świetnie piszesz, czekam na więcej ;) Już Cb zaobserwowałam i czekam na rewanż ;*
    http://rosekir.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne :)
    http://jakdwiekroplewody.blogspot.com/
    Obserwujemy?

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo cikawie pisze, podoba mi się Twój styl :) pozdrawiam http://greyeyesandgreatshoes.blogspot.com może wzajemną obserwacje?

    OdpowiedzUsuń
  13. Super!

    Obserwacja za obserwację? Jeśli tak to zacznij i powiadom mnie w komentarzu a ja zrobię to samo :).
    http://f-village.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie się to czyta ... ale trochę dłuugie..

    Poklikasz w baner? Proszę to ważne!

    http://Fidanzataa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Wlasnie dobrze, ze długie bo takie sa prawdziwe rozdziały, czekam na nowy!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Biedna Rosy...
    Rozdział jest bardzo dobry, ale brakuje mi opisu pozostałych dni szkolnej wycieczki. Co takiego czuła Rosy i co się wydarzyło, co robiła... Chociaż w kilku zdaniach. Ale to tak moim zdaniem, bo i tak jest rewelacja :) POzdrawiam :>
    http://love-fun-soul.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Według mnie piszesz po prostu świetnie! Opowiadanie jest bardzo wciągające i w ogóle mi nie przeszkadza, że są takie długie rozdziały :D Czekam na kolejny i obserwuję :) Chociaż przyznam , że smutne opowiadania mnie dołują ;c

    onecityintheworld.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny post *__*
    w wolnej chwili zapraszam do mnie :P

    OdpowiedzUsuń